Nieczęsto trafia się kryminał, który jednocześnie wciąga bez reszty, porusza ważne społeczne tematy i zostawia po sobie emocjonalny ślad. „Cztery pory zbrodni. Wiosna”, pierwszy tom czteroczęściowego cyklu autorstwa Michała Rittera, zdecydowanie należy do takich książek.
Akcja powieści toczy się w Warszawie, gdzie bez śladu znikają młode dziewczęta. Ofiary pochodzą z rodzin rozbitych, patologicznych lub zastępczych, nikt ich nie szuka, nikt ich nie żałuje. Sprawa nabiera rozgłosu dopiero wtedy, gdy znika córka wpływowego biznesmena. Komisarz Anna Zaspa przypomina sobie, że jakiś czas wcześniej ostrzegał ją przed tym... bezdomny. Nikt go nie potraktował poważnie. Teraz ten człowiek, Buba, również zniknął.W sprawę zostaje wciągnięty Hubert „Hub” Rajcher, były oficer GROM-u, który po osobistej tragedii wybrał życie na ulicy. Z Buby uczynił powiernika i przyjaciela. Gdy Zaspa prosi go o pomoc w śledztwie, Rajcher nie waha się ani chwili. Nie ma już przecież nic do stracenia.
Hubert Rajcher to bez wątpienia jeden z najciekawszych protagonistów, jakich spotkałam w literaturze sensacyjnej. Twardy, inteligentny, ale i pełen sprzeczności. Były żołnierz, który z wyboru stał się bezdomnym. Jego relacja z Bubą, lojalność i wewnętrzne demony budują postać, której nie da się zignorować. Z kolei Anna Zaspa to kobieta z charakterem. Komisarz, samotna matka, osoba nosząca w sobie ból po stracie męża. Silna, choć krucha. Dobrze napisana, wiarygodna i nieszablonowa.
Michał Ritter nie boi się pokazywać tego, co niewygodne. Świat bezdomnych nie jest w tej książce jedynie tłem, to pełnoprawna część fabuły. Autor przedstawia hierarchię, zależności i realne problemy ludzi mieszkających na ulicy. To rzadko spotykany, ale potrzebny wątek w literaturze popularnej. Warszawa w tej książce to nie tylko miejsce akcji, to mroczna, nieprzewidywalna przestrzeń, która staje się niemal osobnym bohaterem. Tempo akcji jest szybkie, ale nie chaotyczne. Intryga prowadzona jest wielowątkowo, z różnych perspektyw, a napięcie narasta z każdą stroną. Mylne tropy, cliffhangery i momenty, w których zadajesz sobie pytanie: „Komu mogę ufać?” – tego tutaj nie brakuje.
Styl Michała Rittera jest bezpretensjonalny, dynamiczny, pozbawiony zbędnych ozdobników. Dialogi są naturalne, opisy konkretne, nieprzeciągnięte. Czyta się to błyskawicznie, mimo że książka liczy ponad 500 stron, nie sposób się od niej oderwać.
"Cztery pory zbrodni. Wiosna" to rasowy kryminał z elementami sensacji, psychologii i wrażliwości społecznej. Mocne postacie, nietypowy duet prowadzących śledztwo, dynamiczna akcja i poruszające tło społeczne, to wszystko sprawia, że książka zostaje w głowie na długo po zakończeniu lektury. Zdecydowanie warto sięgnąć, szczególnie że to dopiero początek. Czekam z niecierpliwością na tom drugi "Lato" Jeśli będzie równie dobry, szykuje się jeden z ciekawszych cykli kryminalnych ostatnich lat, jakie czytałam
Egzemplarz otrzymany w ramach współpracy z wydawnictwem
Brak komentarzy