"Akademia wampirów" to seria, którą dażę przeogromnym sentymentem i do której wróciłam po latach z ogromną i nieskrywaną przyjemnością. Uwielbiam ten wykreowany świat, to co autorka tutaj wyprawia, relacje między bohaterami i magię, która otacza całość. Moroje, strzygi, dampiry to taka cudowna mieszanka wybuchowa, przy której nie da się nudzić.
Trzeci tom to zdecydowanie jeden z najciekawszych z dotychczasowych trzech przeczytanych. Działo się tutaj naprawdę dużo! Było mnóstwo akcji, a także jej zaskakujące zwroty. Pojawiło się więcej wątków związanych ze strzygami, ale także magią morojów. Otworzyło się okno na nowe możliwości ich wykorzystywania. Nie zabrakło również rozwoju tematu więzi między Rose, a Lissą i nowych umiejętności z nią związanych. Nie można narzekać na nudę. Trzeci tom to jak skok na bungee, pełen strachu, pozytywnych emocji i adrenaliny.
"Akademia wampirów" to niewątpliwie bardzo fajna seria dla młodzieży, która lubi zanurzyć się w fantastycznym świecie. Dla starszych odbiorców nieco denerwująca może być dziecinność Rose, bo jednak przyznać trzeba, że jej niepanowanie nad emocjami może być drażniące. Mi to nie przeszkadza, ponieważ mimo wszystko jest to wyjaśnione za sprawą więzi, która łączy ją z Lissą i ja to kupuję. W trzecim tomie tym bardziej coraz więcej w tym temacie się rozjaśnia.
Całe show w "Pocałunku cienia" oczywiście skradł nie kto inny, jak Adrian. Uwielbiam tego faceta! Jego humor, podejście do życia i lekceważenie innych są niesamowicie zabawne. Każda scena, w której się pojawia, to czysta przyjemność z czytania.
Nie brakuje tutaj również więcej miłości między Rose i Dimitrem. No czekałam na to niecierpliwie, aż w końcu wyjmą głowę z piasku i wezmą sprawy w swoje ręce. Szczerze, to nie pamiętałam, że tak długo czeka się na więcej ich miłości.
Z postaci, które nieco mnie irytują to Lissa, trochę zabrakło mi tej dobrej dziewczyny, oddanej przyjaciółki. Widać w niej zmianę, być może za sprawą mocy ducha? To się okaże. W tym tomie jednak nieco zawodzi mnie jej postawa. Zauroczona po uszy Christianem zapomina o otaczającym świecie.
Ogromnie podoba się mi wątek strzyg i napaści, które mogliśmy zacząć obserwować już w drugim tomie. Tutaj zostały jeszcze bardziej rozwinięte i wciągają na maksa. Dużo się dzieje, nie brakuje również momentów zaskakujących. Autorka coraz bardziej rozbudowuje wątki magiczne, więzi i strzyg, co wychodzi tylko na dobre, jest niewątpliwie ciekawie.
Uwielbiam styl pisania autorki, jest prosty, lekki, przyjemny w odbiorze, skupia się na konkretach i nie rozwleka bez celu opisów. A to za co najbardziej szanuję jej pióro, to przypominanie w krótki sposób w każdym tomie najważniejszych wydarzeń z poprzednich części. Wracając do serii po przerwie między tomami nie ma najmniejszego problemu z czytaniem i zastanawianiem się co tak właściwie wydarzyło się wcześniej, o co chodzi, bo w końcu pamięć bywa ulotna.
"Pocałunek cienia" to zdecydowanie najlepszy tom z dotychczas poznanych. Bawiłam się przy nim świetnie. Spędziłam miło czas i nie mogę doczekać się, aż sięgnę po kontynuację. Zakończenie robi wrażenie i sprawia, że nie można zapomnieć o tej serii. W całej historii pojawia się wiele nowych elementów, a te dotychczas poznane stają się jeszcze bardziej intrygujące. Świat morojów, dampirów i wampirów jest pochłaniający.
Książka recenzowana w ramach współpracy z wydawnictwem
Brak komentarzy