NAJNOWSZE POSTY

Czy jedna noc z nieznajomym może przewrócić życie do góry nogami? W przypadku Rosie Gallagher zdecydowanie tak. „Puck Off” to historia, która zaczyna się od spontanicznego romansu, a kończy się emocjonalnym rollercoasterem pełnym bólu, humoru i chemii, jakiej nie da się zignorować.

Pióro Ludki Skrzydlewskiej poznałam przy książce "The ASMR", którą napisała wspólnie z Magdaleną Szponar. Tak bardzo mi się spodobała, że postanowiłam poznać kolejne książki autorek. Na pierwszy ogień poszła "Puck off" i muszę przyznać, że było to udane spotkanie, chociaż główna bohaterka doprowadzała mnie do szału. Zdecydowanie zyskała u mnie miano najbardziej irytującej i wkurzającej w roku 2025. Naprawdę. To nie jest żart. Jej rozchwianie emocjonalne to jest jakaś porażka, mentalność dziesięciolatki momentami. Z jednej strony próbuje udawać niezależną kobietę, która ma wszystko pod kontrolą, a z drugiej oczekuje, że ktoś będzie się nią opiekował i podejmował decyzje za nią. Jej ciągłe „nie chcę się zdradzić ze związkiem” powtarzane do znudzenia, tylko po to, żeby za chwilę zmienić zdanie o 180 stopni, wyprowadzało mnie z równowagi. I choć rozumiem, że miała swoje traumy i obawy, momentami miałam ochotę potrząsnąć nią i powiedzieć: dziewczyno, ogarnij się! Zachowywała się okropnie dziecinnie, jej uciekanie przed poważnymi rozmowami było naprawdę na poziomie dziecka. 

Za to Matt… och, Matt. 🥹 Młodszy od Rosie, a o wiele bardziej dojrzały, rozsądny i po prostu dobry. Uwielbiam tego faceta! To jeden z tych bohaterów, których nie da się nie lubić. Ciepły, empatyczny, odpowiedzialny i tak bardzo prawdziwy. Kiedy Rosie bez powodu raniła go swoimi decyzjami i słowami, naprawdę czułam jego ból. A przecież to on,a  nie ona, był tym, który wiedział, czego chce i miał odwagę o to walczyć. To najcieplejszy i najbardziej kochany facet, jakiego poznałam w książkach.

Jeśli chodzi o samą fabułę, to całość czyta się lekko, przyjemnie, z uśmiechem i odrobiną złości (głównie na Rosie 😅). Dialogi błyszczą, chemia między bohaterami iskrzy, a tło hokejowego świata dodaje książce charakteru. Choć to nie jest historia, która odkrywa coś nowego, to idealna pozycja na jeden wieczór – emocjonalna, zabawna, seksowna i momentami naprawdę wzruszająca. Ludka Skrzydlewska znowu udowodniła, że potrafi pisać o emocjach z ogromną wrażliwością. Choć historia zaczyna się lekko i zabawnie, szybko okazuje się, że autorka nie boi się trudnych tematów. Warto przeczytać trigger warningi, bo w drugiej części książki pojawia się coś, co naprawdę ściska za serce. To mocny kontrast wobec początkowej lekkości  i chociaż mnie to zaskoczyło, muszę przyznać, że było świetnie poprowadzone.

Nie mogę też nie wspomnieć o Frodzie – piesku, który skradł moje serce. 🐾 To mały, ale cudowny akcent, który wprowadza do historii odrobinę humoru i jeszcze bardziej ociepla wizerunek Matta. A Rosie przez niego traci w moich oczach jeszcze bardziej, strasznie stawia siebie na pierwszym miejscu, zadufana w sobie zołza, która robi problemy tam, gdzie ich nie ma.

Mimo wszystko "Puck Off" to dobra, emocjonalna książka o miłości, która przychodzi niespodziewanie, o zaufaniu i o tym, że czasem trzeba dać drugiej osobie szansę, nawet jeśli serce już raz zostało złamane. Została tutaj również pokazana wspaniała więź rodzinna, która otula serce jak ciepły kocyk. I chociaż postać Rosie psuje wiele, bo to mój największy zarzut, te nieszczęsne niedopowiedzenia i unikanie rozmów, stawianie siebie ponad wszystko, co jest frustrujące, to jednak finalnie jest to ciepła, zabawna i pełna emocji historia, choć z irytującą, ale autentyczną bohaterką i facetem, którego po prostu nie da się nie pokochać.


Egzemplarz otrzymany w ramach współpracy z wydawnictwem 


Brak komentarzy