NAJNOWSZE POSTY


Kiedy zobaczyłam zapowiedź książki, byłam nią mocno zaintrygowana. Prezentowała się całkiem nieźle i opis, że to połączenie "Gry o tron" Martina z "Mgłą" Kinga skutecznie zachęciły mnie do sprawdzenia czy faktycznie tak jest. Generalnie po lekturze czuję pewien niedosyt, mam uwagi i z całą pewnością mogę stwierdzić, jako fanka cyklu, że do "Gry o tron" książce daleko, to zupełnie inny typ fabuły i kogoś nieco poniosło z tym stwierdzeniem, jednak jako całokształt wypada poprawnie i finalnie dostała ode mnie ocenę 6/10.

Kiara Frey została wybrana jako pierwsza kobieta od ponad pół wieku, aby dołączyła do rycerzy króla, których zadaniem jest wyprawa w złowrogą mgłę, aby ocalić królestwo. Mocno zwraca na siebie uwagę wszystkich poprzez swój buntowniczy charakter, ale także tajemnicze rękawiczki, z którymi się nie rozstaje. Jej uwagę przyciąga kapitan Jude, zwany Ręką Śmierci, budzący lęk i strach rycerz, którego Kiara się nie boi, wręcz przyciąga ją do niego magnetyczna siła.  Wyprawa na ratunek królestwu pełna jest niebezpieczeństw, ciężkiego treningu, ale także strachu o przyjaciół.

Kiedy zaczęłam czytać książkę, to jej pierwszą połowę przeczytałam bardzo szybko. Był cięty język głównej bohaterki, intrygujący dreszczyk i magnetyczne przyciąganie na widok Ręki Śmierci, które były okraszone tajemnicą, a także poznawanie złowrogiej mgły oraz trening rekrutów. Jednak z każdą kolejną stroną zaczynałam być nieco zmęczona lekturą, a wynikało to z prostego faktu, nadmiaru "zabawnych" tekstów i przepychanek słownych, które padały z ust Kiary i które z twardej dziewczyny zrobiły z niej postać o napompowanym ego. Prosto stwierdzając, nie polubiłam głównej bohaterki. To nie jest typ silnej kobiety, tylko dziewczyny, która myśli, że jest najlepsza i każdego częstuje "zabawnymi" i często chamskimi wypowiedziami. Przyjaciół, których zdobywa podczas treningu u króla, ciężko było dobrze poznać, ponieważ osobowość Kiary każdego przyćmiła i wręcz cała ich interakcja z nią opierała się na tym, że nadskakiwali nad nią. Co do samego Jude'a i zapowiedzi jaki to jest niebezpieczny, poczułam pewien zawód. Generalnie bardziej odebrałam go jako człowieka pełnego bólu i wewnętrznych ran, niż jako niebezpiecznego zabójcę. Trochę zabrakło mi w nim charakteru, a w zestawieniu z Kiarą wypadał jak zwykły rycerzyk, a nie potężny wojownik budzący lęk. To co najbardziej irytowało mnie obok języka Kiary, to właśnie nadskakiwanie nad nią wszystkich bohaterów, jakby nie wiadomo kim tak naprawdę była.

Jeśli chodzi o motyw złowrogiej mgły, to generalnie ciekawie został przedstawiony, a siła, którą w sobie ma oraz potwory, które w sobie skrywa, były zdecydowanie dobrym pomysłem i fajnie przedstawionym. Jednak uważam, że autorka nie wykorzystała potencjału drzemiącego w motywie i skupiając się na miłosnych rozterkach, zepchnęła tak fajny wątek na dalszy plan. Akcja, która rozgrywa się wewnątrz mgły, nie była dla mnie jakoś super zaskakująca czy emocjonująca, ponieważ od samego początku spodziewałam się takiego rozwoju sytuacji. Momentem zaskoczenia były zdecydowanie bestie i to była chwila, która spodobała się mi najbardziej, jednak pozostała część akcji, która się rozgrywa w środku ciemności, jest po prostu przyjemna do przeczytania, ale bez zaskoczeń. Nie wczułam się w nią, ponieważ autorka zarzuciła zbyt szybkie tempo i wszystko potoczyło się ekspresowo.

To co przykuło moją uwagę i bardzo mi się spodobało, to dodanie motywu bogów do fabuły. Jest to fajne urozmaicenie i smaczek wzbogacający całość. Dodatkowym atutem książki jest wplatanie przed rozdziałami fragmentów listów, które odkrywają pewne tajemnice lub naprowadzają na ciekawe tropy. Jednak sam motyw bogini Rainy na ten moment jest dla mnie niezrozumiały, tym bardziej po zakończeniu książki. I tu mam nadzieję, że w drugim tomie zostanie wyjaśnione, dlaczego porzuciła ludzi i nie powróciła, aby ich uratować i co tak właściwie się z nią stało.
Z elementów, które mnie zaskoczyły i jednocześnie rozczarowały, jest wysunięcie na pierwszy plan wątku romantycznego. Liczyłam na więcej akcji i miałam nadzieję, że ewentualna miłość będzie w tle, a tutaj jest zupełnie inaczej i nieco mnie to przytłoczyło, ponieważ jestem zwolenniczką książek, gdzie akcja wysunięta jest na pierwszy plan. Miałam jednak dobre przeczucie, że poczucie szybszego bicia serca od pierwszego wejrzenia zostanie jakoś wyjaśnione, jednak szczerze przyznaję, że nie usatysfakcjonowało mnie ono i niezbyt wiele wyjaśniło. Nie podoba mi się również stawianie miłości ponad wszystko, ponad dobro ludzi, którzy z głodu i cierpienia umierają. I tutaj mam nadzieję, że Kiara wykaże się charakterem w kolejnym tomie. 

"Zabić cień" to książka, której dałam ocenę 6/10. Sięgając po nią należy się nastawić na więcej romantyczności niż akcji oraz fabułę, w której akcja przyćmiona jest miłosnymi troskami. Wątek romantyczny nie wciągnął mnie, ponieważ zbyt szybko autorka go rozwija i nie czuć tego napięcia między bohaterami, stopniowo budującej się relacji. Ponadto znajdziemy w środku klasyczny motyw, w którym pojawia się wyjątkowa osoba, jedyna mogąca pokonać zło, którego innym nie udało się ujarzmić. Autorka mogła w lepszy sposób wykorzystać motyw mgły, którego kreacja była ciekawa, ale potencjał niewykorzystany. Jednak nie brakowało też ciekawych momentów jak podróż przez jaskinie czy walka z bestiami. Finalnie jest to jedna z tych książek, które fajnie jest przeczytać na rozluźnienie, jednak ma trochę niedociągnięć. Ciekawi mnie dalszy rozwój fabuły i czy autorka wykorzysta potencjał króla oraz tematyki bogów, więc być może skuszę się na kontynuację. 

Książka recenzowana w ramach współpracy z wydawnictwem 

1 komentarz: