NAJNOWSZE POSTY

Jeśli kiedykolwiek marzyliście o tym, by Paryż odwiedzić nie w butach, lecz na miękkich kocich łapkach, to komiksowa wersja „Arystokratów” spełni to marzenie szybciej, niż zdążycie powiedzieć „miaou!”. To opowieść, która nie tylko pachnie elegancją rodem z paryskich salonów, ale też pulsuje rytmem ulicznych melodii i przyjaźni zawieranych na skrzyżowaniach wąskich uliczek.

W centrum tej historii stoją Duchessa i jej trzy kocięta – rodzina, której życie toczy się dostojnie, aż do momentu, gdy sprawy przybierają podejrzanie ludzkie obroty. Ich opiekunka, madame Adelajda, kobieta o sercu większym niż jej paryska rezydencja, postanawia uczynić z kotów swoich spadkobierców. To pomysł piękny, czuły, lecz jak się okazuje, fatalny dla Edgara, lokaja o ambicjach większych niż jego kręgosłup moralny. A że chciwość potrafi drapać bardziej niż kot, Edgar szybko pokazuje pazury.

I wtedy na scenę wchodzi Tomasz O’Malley, kot z ulicy, ale z klasą, jaką można zdobyć tylko dzięki życiu pełnemu improwizacji. To typ, który zna każdy zaułek miasta, a jazz płynie mu prosto z ogona. Wraz z nim Duchessa i kocięta wyruszają w podróż powrotną do domu, pełną przygód, zbiegów okoliczności i melodii, które same układają się w piosenki.

Co wyróżnia komiks? Nie tylko to, że wiernie odtwarza ducha klasycznej historii. Przede wszystkim opowiada ją językiem barw, ekspresji i kociej gracji, którą ilustracje oddają z niesamowitą lekkością. Każda strona wygląda tak, jakby ktoś zanurzył pędzel w paryskim słońcu i zostawił ślad pełen ciepła, humoru i emocji. Małym czytelnikom spodoba się wartka akcja i śmieszne miny bohaterów, a dużym subtelne detale, które puszczają oko do nostalgii.

To także opowieść, która przypomina, że najcenniejsze relacje rodzą się często tam, gdzie nikt ich nie planował, a klasę można mieć nie w metryce, lecz w sercu. Zderzenie arystokratycznego szyku Duchessy z nonszalancką swobodą O’Malleya wypada tak naturalnie, jakby ta dwójka była dla siebie stworzona od pierwszego miauknięcia. A gdy dotrzecie do końca, czeka Was coś na kształt kociej kroniki rodzinnej, galeria wspomnień, która pozwala na nieco dłuźej zatrzymać się w tej opowieści. I trudno się dziwić, bo to świat, z którego nie chce się wychodzić.

„Arystokraci” w wersji komiksowej to hołd dla przyjaźni, odwagi i muzyki, która potrafi połączyć najbardziej odległe światy, nawet te położone po dwóch stronach paryskiego muru. Polecam każdemu, kto lubi historie ciepłe jak futerko kotka śpiącego na parapecie i żywiołowe jak jazz grany o północy.

Egzemplarz otrzymany w ramach bezpłatnej współpracy z wydawnictwem 

Brak komentarzy