Fabuła koncentruje się na Emmy Ryder, ambitnej mistrzyni jazdy konnej, która po poważnym wypadku musi wrócić do rodzinnego Meadowlark. To powrót do źródeł, do miejsca, z którego tak bardzo chciała uciec, ale który okazuje się być dla niej nie tylko powrotem do domu, lecz także do siebie samej. W tej historii odnajdujemy motyw odrodzenia, pokonywania traumy i odnalezienia własnego miejsca na świecie. Luke, miejscowy barman i przyjaciel rodziny Ryderów, wprowadza do narracji element chemii i burzy uczuć, które rozwijają się w naturalny i wiarygodny sposób. Ich relacja, choć początkowo nacechowana dawką niechęci i wspomnień z dzieciństwa, stopniowo przeradza się w głębokie uczucie, pełne iskier i namiętności.
Autorka świetnie poradziła sobie z ukazaniem codziennego życia w małym miasteczku, gdzie relacje rodzinne i przyjacielskie odgrywają kluczową rolę. Niewątpliwie czuć małomiasteczkowy klimat, gdzie wszyscy się znają i nie brakuje wzajemnych plotek. Tłem dla wydarzeń jest ranczerska sceneria, która dodaje powieści autentycznego charakteru i przywołuje na myśl klasyczne motywy kowbojskie, cieszące się dużą popularnością wśród czytelników. Nie zabrakło także humoru, który autorka wplata w tekst z wyczuciem i naturalnością, sprawiając, że lektura jest nie tylko romantyczna, ale i przyjemnie lekka.
Warto docenić także odważniejsze elementy, takie jak poruszenie trudniejszych tematów – trauma, toksyczne relacje, strach przed nowym – które dodają głębi fabule i pokazują, że nawet w lekkiej historii można znaleźć miejsce na poważniejsze refleksje. Styl autorki jest prosty i płynny, co sprawia, że książkę czyta się z dużą przyjemnością, a dialogi dodają jej naturalnego rytmu. Trochę zabrakło mi jednak głębszego przeżywania traumy i pokazywania kluczowych scen z wychodzeniem z niej. Raczej były głównie wspomnienia tego najważniejszego, przełomowego momentu.
Największym mankamentem tej książki, na który warto zwrócić uwagę, są sceny łóżkowe, które niektórym mogą wydać się nieco żenujące. No gorąco to tutaj na pewno nie jest. Jak bohaterowie otwierają buzię, to bardziej się śmiałam, niż czułam ten ich pociąg do siebie. Niesmaczne były zwroty "dziewczynka", bo przywołują raczej niezbyt fajne skojarzenia. I zresztą kto tak mówi do dorosłej kobiety? Czy teksty w stylu "chcesz żebym się w tobie spuścił?" No błagam. Z uroczej relacji nagle robiło się okropnie perwersyjnie i ordynarnie, ale w sposób niesmaczny. Cały klimat wyparował w mgnieniu oka. Zastanawiam się czy to kwestia tłumaczenia czy autorka faktycznie postanowiła używać takich zwrotów. Czytałam już drugi tom tej serii i zupełnie inaczej jest poprowadzony. Szczerze stwierdzając również zabrakło mi trochę zbudowania głębszej relacji między bohaterami, sceny erotyczne dość mocno przysłoniły całą resztę i za bardzo wysunęły się na przód.
„Done and Dusted” to ciepła, romantyczna opowieść, która ukazuje, jak ważne jest poczucie bezpieczeństwa i wsparcia w trudnych chwilach. To książka, którą polecam wszystkim miłośnikom kowbojskich romansów, szukającym lekkiej, ale jednocześnie poruszającej lektury. Należy jednak nastawić się na konieczność przymknięcia oka na gorące sceny, bo niestety takie nie są.
Egzemplarz bezpłatny otrzymany w ramach współpracy z wydawnictwem
Brak komentarzy